11. Wizyta
Skonani wizytą, Paweł z Tereską, odprowadzili swoich gości na pobliski przystanek autobusowy, skąd, o z góry znanym czasie, zgodnie z obowiązującym rozkładem jazdy, miał odjechać odpowiedni liniowy autobus miejski, by zawieźć dziadków wprost na osiedle, gdzie zamieszkiwali na trzynastym piętrze najwyższego tamtejszego wieżowca. Jeszcze na przystanku, ale już po odjeździe trochę zbyt długo wyczekiwanego autobusu, Paweł ramieniem objął mocno i czule Tereskę w taki sposób, że, zdążając niespiesznie z powrotem, zdawali się wyglądać na parę kochanków, a nie na młodego ojca z nastoletnią córką.
W rozmowie z wtuloną w niego Tereską próbował odpowiedzieć na szereg stawianych przez nią pytań. Dziewczynka nie pojmowała dziwnej postawy życiowej dziadków oraz cynicznego chłodu, z jakim traktują swoją najbliższą rodzinę, to jest młodszego, owdowiałego syna i praktycznie najstarszą, osieroconą wnuczkę. Tłumacząc córce zachowanie rodziców, ściśle przestrzegał, co po dzisiejszej wizycie nie było łatwe, dobrej zasady, polegającej na tym, że członków rodziny należy bezwzględnie akceptować takimi, jakimi są, a nie krytykować, wyśmiewać czy obmawiać z negatywnym odcieniem.
Z pewną goryczą zgadzał się z przykrą i okrutną dla niego opinią Tereski, że dziadkowie Józio i Marysia są znacznie fajniejsi od dziadków Jasia i Helenki.
>>> Powrót
|